wtorek, 23 czerwca 2009

Kraj na końcu świata

W prehistorycznych latach mej młodości zazdrość serce rwała na wieść, że ktoś znajomy spędza wakacje w Złotych Piaskach. Serce naiwne i głupie!! A może zwykłe braki w edukacji? Bułgaria leży na końcu świata! Bratnie demoludy okazały się krajem dalekim albo jeszcze dalszym :-( Oficjalnie mówię o sobie "geograficzny debil" więc może tylko to mnie usprawiedliwia. Wysłałam do tej Bułgarii dziecko. Wczoraj wyjechał, jeszcze jedzie i jutro też będzie jechał. "Dzień, noc i pora niczyja..." Jako toksyczna matka mam już na pośladkach jego odciski, których nabawił się w trakcie jazdy, opuchnięte od niewyspania powieki i strzykanie w krzyżu.
Hi,hi...w Pszczynie (chyba) na punkcie przeładunkowym do autobusu dopinano "plecak" bo bagaże tych, którzy dosiedli w Kaliszu wieziono na kolanach ;-)) Mówiłam, że paranoja.
Na forum nadal nie można się dostać więc pobiegam po blogach, może znajdę kolejna okazje do zabawy?.....
Jeszcze a propos bratnich demoludów wspaniały artysta w balladzie "Modlitwa Francois Villon". Artysta, który uratował mnie na egzaminie gdy kazano mi opowiadać w języku bratnim życiorys Czajkowskiego. Szanowna komisja zgodziła się w zamian posłuchać o mistrzu Okudżawie


A to znalazłam przy okazji. Tym razem pieśń wielkiego polskiego barda. Zachwycił mnie swoja nostalgią. Nie znałam tej ballady.


Brak komentarzy: