niedziela, 27 września 2009

Promenada jak za dawnych lat....






W naszym mieście dużo się dzieje. Mamy Burmistrza, który ma wizję tego miasta i ludzi, którzy mają ciekawe pomysły. W ubiegłym roku otwarto trasę historyczno-turystyczną, wyremontowano Rynek przywracając jego świetność a w tym roku wzdłuż rzeki Warty, przepływającej przez środek miasta odtworzono promenadę. Dziś na tej promenadzie odbyła się impreza pod nazwą "Promenada jak za dawnych lat". Zaskoczyło mnie ile osób chciało się wspólnie bawić, przechadzając się wzdłuż trasy w strojach z początku XX wieku. Były też wystawione ekspozycje "moje hobby" gdzie obok starej maszyny do szycia i akordeonu stanęły moje prace. Inicjatorem mojego kącika była moja siostra, która podrzuciła pomysł a wykonawcą, marketingowcem, menadżerem i sprzedawcą było moje dziecię. Dziecię, które podchwyciło pomysł i bez żadnego nacisku zasiadło za stoliczkiem zastawionym decu. Z bardzo, bardzo, bardzo zaskakującym efektem:-))) Prawdę mówiąc liczyłam bardziej na promocję niż sprzedaż a dziecię świetnie połączyło jedno z drugim. Rozdał wszystkie wizytówki, których nota bene był autorem i sprzedał dużo więcej niż się spodziewałam.
Na wiosnę planowana jest powtórka tej imprezy, dziecię wyraziło gotowość:-))

Tym razem chodzi za mną ta piosenka.....



W tym roku nie byłam na Festiwalu i taka naszła mnie nostalgia.....

sobota, 26 września 2009

Dużo tego....

Zapisałam się na wymiankę u Agnieszki i Anek73. Nie wiem czy nie przeszarżowałam:-)
Dostałam też kolejne dwa wyróżnienia (właśnie dostałam kolejne więc wklejam informację do tego posta), takie wrzosowe od Luisante





i wróciło do mnie od Basi i Rachel, za które serdecznie Wam dziewczyny dziękuje. Postanowiłam przekazać je do Zacisza wyśnionego i Fajnie być razem za całokształt. Dziewczyny prowadzą fantastyczne blogi i robią to inaczej. Najlepiej zajrzeć tam samemu, polecam.
A fantastyczne słodkości rozdają: Brises i
Marcia

wtorek, 22 września 2009

Wyróżnienie :-)


Dostało mi się od Olinki. Bardzo je sobie cenię. Cieszę się tym bardziej, że w końcu i ja mogę kogoś uhonorować. Dlatego wyróżnienie ode mnie wędruje do dwóch bardzo kreatywnych dziewczyn, które są ze mną od początku: Ani i Olinki oraz dziewczyn, których blogi lubię odwiedzać, pooglądać, poinspirować się lub po prostu poczytać i gdzie czasami zostawiam po sobie ślad:
Penelopis, Apandanie, Kasi, Basi, Rachel, Elisse, Luisante, Marci, Vierrnie, Karrot, Marart i jeszcze niesamowicie utalentowanym i życzliym mi dziewczynom: Ani i Jolince.
Dużo ale nie wiem czy jeszcze kiedyś ktoś da mi szanse przekazania dalej wyróżnienia. Wiem, że na pewno nie uhonorowałam wszystkich , którzy na to zasługują.

niedziela, 20 września 2009














Podładowałam akumulatory. Wczoraj i dziś wzbudzałam sensację na plaży grzebiąc w śmieciach, co gorsza namawiając do tego dziecię ale efekt....... zobaczcie :-)










Wcześniej małżonek na mój widok zapytał: "czy ty nie zapomniałaś się do końca ubrać, bo na wierzchu masz chyba jakąś halkę". Zazwyczaj nie zwraca uwagę na mój wygląd, czasami tylko zapyta czy już się dziś czesałam. Smutne to ale tym razem udało mi się go poruszyć:-))

środa, 16 września 2009

Moje miejsce na ziemi?

Od niedzieli wdycham jod. Służbowo. A w piątek dojadą do mnie moi Panowie i będziemy to robić razem ale już prywatnie :-))
Zawsze twierdziłam, że jestem mobilna a jest jedno miejsce, w które przenoszę się dziś bez zastanowienia: Zakopane. Klimat Krupówek to dla mnie magia. Ale wczoraj zmieniłam zdanie. Wieczorem (bo jednak w ciągu dnia uczciwie zarabiam na chleb) wybrałam się na najpiękniejsze polskie molo, wcześniej spacerując po oświetlonej latarniami nadbrzeżnych hoteli plaży i zakochałam się..........
Nad nasze morze jeździmy od lat i praktycznie bywamy tu choć na chwilę co roku. Nigdy jednak do tej pory nie znalazłam się w miejscu (nie mam tu na myśli obcojęzycznych kurortów), w którym mogłabym spacerować brzegiem po zachodzie słońca, gdzie na noc pozostają rozłożone kosze i fotele z przybrzeżnych knajpek, w których można usiąść i wsłuchiwać się w szum morza. Dodatkowo na molo mnóstwo miejsc do siedzenia, czysto, jasno. Spacerują ludzie ale nie ma wrażenia tłoku. Bezpiecznie, przyjemnie, lekka bryza.
Mieszkam dwa kroki od deptaka, do pracy jadę kolejką, która kursuje co 10 minut. Żyć nie umierać. Lubię chodzić, dużo, szybko. Tu mogę to robić bo jest płasko i zdrowo. Mogę tu nawet biegać nie wypluwając płuc.
Szkoda, że ta bajka zakończy się w niedzielę.......
Będzie fotka o ile moi Panowie nie zapomną przywieźć aparatu :-)

sobota, 12 września 2009

maki , maki, makowo




Lampiony to chyba mój najbardziej chodliwy towar. Są proste w obsłudze ale tak schematyczne, że przy nich trudno się rozwinąć. Takie dwa zrobiłam na zamówienie a do tego talerz. Strasznie podobały mi się te serwetki, nie po raz pierwszy kupiłam kierując się pierwszym wrażeniem bez zastanowienia jak można zagospodarować wzór. Gdy przyszło co do czego okazało się, że pomimo iż maki są na białym tle wzoru nie da się wyrwać ponieważ kwity posiadają cień w kolorze fioletowo-różowo-szarym. W związku z tym każdy maczek i przede wszystkim każdą łodyżkę musiałam wyciąć. Co oczywiście sprawiło, że maczki śnily mi si po nocy ;-))) Nie pierwszy to raz. Mam paczkę ślicznych ziół na pastelowo pomarańczowym tle, których nigdy nie wykorzystałam bo przecież nie umiem cieniować o pojedynczych serwetkach, które kupiłam bo mi się podobały a których pewno nigdy nie wykorzystam już nie wspomnę. A mam tego karton, nie pudełko- ogromniasty KARTON!!! :-)))

poniedziałek, 7 września 2009

Moje sztandarowe



Mój sztandarowy towar: podkładki. Roślinna przeszła lifting: podrasowane krawędzie, nowy lakier a samochód zrobiłam na życzenie na podmiankę. Kiedyś, tak bez okazji, wszyscy w biurze otrzymali ode mnie po podkładce, każdy inną. Tomek, który został "szczęśliwym" (jak się ostatnio okazało) posiadaczem wzoru z biedronką podmówił się w piątek na coś bardziej "męskiego"- samochodzik. Miałam tylko taki ale okazało się to strzałem w dziesiątkę. W sumie wcale mu się nie dziwię, biedronka powędrowała do niego przez czyste skojarzenie- w tamtym okresie spodziewał się potomka. Teraz tatuś z pewnością przygotowuje młodego do gry w piłkę i rozpoznawania marek po warkocie silnika i zapachu spalin, też poprosiłabym o wymianę ;-))

Candy, candy znów

Dzisiaj trochę candy. Urodziny obchodzi Luisante, kusi też Emigrantka, Nulka, Encza i Basia z Ustki. To tyle. Wszędzie przerażające kolejki ale zgodnie z postem niżej żeby wygrać trzeba zagrać:-)

sobota, 5 września 2009

wygrałam :-)

W Zaciszu Wyśnionym wygrałam książkę. Po raz pierwszy udało mi się coś wygrać w blogowych konkursach. Cieszę się niezmiernie, chyba jednak należy próbować. Jak w tym dowcipie o człowieku, który żali się Bogu, że ten go nie kocha, nie wspiera bo jego największym marzeniem jest wygrana w totolotka a Bóg na to "tylko w końcu daj mi szansę- zagraj!!!". Zazwyczaj kopię kawały, teraz pewnie też ale chodzi o puentę ;-))

środa, 2 września 2009

Zegar


Zegar podobał mi się do momentu gdy przyszła pora na cyferblat. Nie lubię tych gotowych, szczególnie tych z cyframi rzymskimi: są takie kanciaste, guboszowate. Próbuję sobie stworzyć szablon dzięki któremu będę mogła tapując nanosić na tarczę subtelne cyfry arabskie ale na razie raczkuję :-( Dla tego zegara wydrukowałam tarczę i przekopiowałam zwykłą kalką techniczną, potem tylko poprawka ale nie takiego efektu oczekiwałam :-(