poniedziałek, 27 czerwca 2011

Kocie dumanie :)




Zrobione na prośbę jednej z kocich fundacji. Na razie nie wiem czy pomysł zostanie zaakceptowany ponieważ kot nie jest zgodny z logo tej fundacji, które niestety przerosło moje możliwości "tfórcze". Kolczyki nieostre ale ponieważ poszły już w świat nie mogę poprosić o korektę. Dodatkowo brelok do kluczy i wariacja podstawowa- zakładki. Motyw jest powielony po obu stronach każdego z przedmiotów i każdy z nich jest ręcznie malowany, następnie podmalowany i podcieniowany :)
Zastanawiam się co to za technika bo przecież nie decu? Drewienko pokryłam podkładem, następnie farbą. Koci kontur zrobiony szablonem ale własnoręcznie wyciętym, tzn. namalowałam go na kartce, następnie został przeniesiony na grubą folię i wycięty.
Po przeniesieniu motywu na zakładki i pozostałe przedmioty każdego kota podmalowałam i podcieniowałam nadając im indywidualny charakter. Na to wszystko lakier, szlifowanie, werniks szklący i ręcznie malowana fastryga. To w takim razie jaka to technika? Malarstwo? (tu parsknęłam śmiechem bo ja i malowanie to dwa światy podobnie jak i ja i maszyna do szycia. Kilka jeszcze takich par mogłabym wskazać :). Może macie jakiś pomysł?

czwartek, 23 czerwca 2011

Maturalnie


Gratulacje z okazji zdania matury. Wraz z gratulacjami zaproszenie (na drugiej stronie) na filcowe warsztaty u pewnej sympatycznej Kasi. Mam nadzieję, że prezent-niespodzianka zostanie przyjęty z radością :)
Hm, tak patrzę i odnoszę wrażenie, że moje scarpy są dość charakterystyczne, przynajmniej jeżeli chodzi o kolorystykę. Tym razem dołożyłam jeszcze efekt 3D dzięki taśmie piankowej, a reszta "leci Trzpiotem" ;)

poniedziałek, 20 czerwca 2011

Nocne scrapowanie KGMiP


W przerwie pomiędzy filcem a filcem wzięłam udział, na zaproszenie coco.nut, w nocnym scrapowaniu Koła Gospodyń Miejskich i Podmiejskich w Stonogach. Chęciami do wzięcia udziału w spotkaniu zapałała też moja mama w związku z czym to w jej rękach pozostawiłam wyciągnięcie z kufra stosownych przydasi. I przyznaję, był to duży błąd :( Wprawdzie miałyśmy klej i moje ulubione nożyczki, no nawet obie maty więc nie było się o co bić ale pozostałe elementy były pod Jej kreacje a ja nie miałam na czym pracować!!! Papiery?- dokupiłam, guziki? dodatki? koronki? wszystko pod mamine notesy (który zresztą tam zrobiła:). A gdzie tusze?!!!, a puder do embosingu? Pozostało mi oklejenie okładek kalendarza nabytym papierem i odbicie dwóch stempli. Resztę zrobiłam w domowym zaciszu. Ale było sympatycznie a wybór elementów do scrapów zachwycający. Z pewnością wrócę na większe zakupy.
Kalendarz wykończyłam przy użyciu mgiełek i pasty żelowej. Cóż, nie potrafię scrapować grzecznie i czysto :( Mam nadzieję, że nie zrobiłyśmy złego wrażenia i będę mogła poscrapować ponownie z dziewczynami, jeszcze kilka spotkań i zgubię pancerz ochronny :)
PS.Czy wy też macie wrażenie, że życie na blogach wymiera kosztem FB? :(

sobota, 18 czerwca 2011

Filcu ciąg dalszy





Dziewczyny wieczorami filcowały dodatkowe szale, berety a ja kręciłam kulki i modziłam kwiatki, po prostu leń, a fe!! Z kulek skręciłam korale a z kwiatków powstały broszki. No, jeden zamiast na biuście ;) pyszni się na berecie.
W kolorze jeżyny. Beret nie kwiatek. Sama nigdy nie kupiłabym wełny w takim kolorze a okazało się, że jest mi w nim całkiem do twarzy. To zmienia moje dotychczasowe przekonanie o ulubionych kolorach. Zresztą, ja przecież nie lubię turkusu (patrz poprzedni post ;) !!!
PS. Mam nadzieję, że Dorota zaproponuje kolejny plener w wersji dla weteranów, bo pomimo upływu czasu cały czas czuję pozytywne emocje, mam podładowane akumulatorki i nadal mi się chce! A dziecię doprasza się o kapelusz!

wtorek, 14 czerwca 2011

Sama w to nie wierzę :)




Kiedy pokazuję i mówię, że to ja sama, "temi rencami" ;) spotykam się z niedowierzaniem, zdziwieniem, zaskoczeniem... Też nie mogłam uwierzyć, że zrobię a potem, że zrobiłam KAPELUSZ!!! A potem jeszcze RĘKAWICZKI!!!
A jednak, pod czujnym i życzliwym okiem Doroty, w sielskim krajobrazie, sympatycznym towarzystwie praca paliła (a właściwie filcowała) się w rękach. W warsztacie pojawiałyśmy się przed śniadaniem a wychodziłyśmy grubo po kolacji. Obok filcu oddawałyśmy się również przyjemnościom decu ale to już w przerwach. Za to każda z nas zrobiła kilka prac ponad plan. Będę dawkować emocje bo sama jestem jeszcze ich pełna, oczywiście tylko tych pozytywnych :) I bardzo dziękuję za to, że dane mi było tego doświadczyć:)

sobota, 4 czerwca 2011

Warsztaty z Fin



Zdjęcie przedstawia efekt moich poczynań na warsztatach z Fin. Małż gdy zobaczył stwierdził, że przecież takie potrafiłam i przed warsztatami. Może i tak ale ten efekt osiągnęłam dzięki preparatom, do których wcześniej nie miałam dostępu. A do tego sympatycznie mi objaśniono do czego i po co służą. Dziecię się krzywi bo użyłam zębatek, ciekawe czy gdybym w ich miejsce wstawiła guziki to zmieniłby zdane o tej pracy? :) Na warsztaty zaprosiła Cynka, dla Niej i dla Fin gorące podziękowania bo wyjechałam z nową wiedzą i doświadczeniami :)
Po dzisiejszej pracy nie mam już wątpliwości, że techniki się przenikają: kwiatek po lewej- sospeso z pierwszego pleneru, łańcuch stanowi część mojej "Looki", tło komponowane jak suknia w hiszpańskich damach. A medium żelowe spokojnie mogę używać w decu, trochę więcej czasu i wkomponowałabym w ten obraz coś jeszcze spójnego :)