sobota, 30 stycznia 2010

Wymianka noworoczna




Wzięłam udział w wymiance noworocznej u Kasi. Przyszła do mnie Ogrooooomna paczka od Tuśki
Czegóż w niej nie było...Przede wszystkim dwa świetne kawałki drobiu ;-), które momentalnie wkomponowały się w puste miejsce na regale. Cały stos serwetek, które ucieszyły mnie niezmiernie bo sama nie śmiem już żadnej do domu przynosić bo wysypują się z kartonu. A tu proszę, nowe wzory i nikt nie może powiedzieć, że to ja zawiniłam ;-). Torebka włoskich orzechów, na które zaraz rzuciłam się z młotkiem ale na szczęście znalazł się dziadek, superaśny koralikowy breloczek, kalendarz do samodzielnego wkomponowania zdjęć i kartka. Zobaczcie jakie bogactwa!

sobota, 23 stycznia 2010

Przed i po...




Ten wzór już wykorzystywałam wcześniej. Tak jak pisałam, na serwetce wzór ma układ rombu więc żeby go wykorzystać trzeba pobawić się pędzlami. Dziecię twierdzi, że zbyt mocno wyeksponowałam chodnik, coś w tym jest...




Kto zgadnie co domalowałam wewnątrz?

niedziela, 17 stycznia 2010

Goniąc trendy



Długo to trwało ale w końcu zabrałam się za pracę z szablonami (to trend numer jeden). Podaje również przepis na efekt pokazany na załączonych zdjęciach (to trend numer dwa).
Na jedną drewnianą zdobiona szablonami skrzynię bierzemy więc:

a) materiały
- skrzynię drewnianą, używaną, w Czaczu zakupiona za złotych 20
- bejcę "ugier złoty" z marketu budowlanego(ale nie mojego ulubionego więc reklamy nie będzie, tym bardziej, że obecnie żadnego wyboru tam nie mają) złotych 7
- papier z notatnika Leonarda, zakupiony dawno temu z myślą o wykorzystaniu właśnie w ten sposób, za to ceny nie pamiętam :-(
- cud koronka z wyprawy do Nowego Tomyśla, cena rozpustna ;-)
- podkład Dali użyty pod warstwę papieru,
- pasta strukturalna Stamperii, zakupiona do całkiem innego celu,
- farba olejna brązowa,
- farba akrylowa do drewna i metalu Dekoral- biała
- farba akrylowa do decu- cappucino
- lakier akrylowy Domalux
- taśma malarska
- klej litrowy "trzy w jednym"- Heritage
- terpentyna balsamiczna

b) narzędzia
- pędzle różnej maści,
- szpachelka z tego samego marketu budowlanego, z cyklu "wszystko po złotówce"
- szlifierka użyta do usunięcia ze skrzyni bazgrołów po pierwszych posiadaczach, moja własna ale żaden cud
- dziecię użyte do prowadzenia szlifierki- bezcenne
- paleta do mieszania farb- darowana, kolor pierwotny- nieodgadniony
- pojemnik na lakier- miseczka z tegoż samego Czacza, niewiadomego przeznaczenia
- szablon z grudniowego wydania Werandy, użyty dubeltowo
- papier ścierny
- ręcznik papierowy

c) wykonanie

dół skrzyni:
- bejca na całą powierzchnię (z lenistwa)
- taśma malarska na oczekiwanej wysokości
- podkład na powierzchni wyznaczonej taśmą
- klej pod papier i na skrzynię, a papier na powierzchnię skrzyni

wieko:
- tuszowanie działalności dziecięcia poprzez przetapowanie wieka białą farbą
- przymocowanie szablonu taśmą i pokrycie pastą strukturalną,
- przeszlifowanie papierem ściernym
- pokrycie powierzchni białą farba metodą "suchego pędzla"- pudło, farba wydobyła błędy przy nakładaniu pasty (tam gdzie "wyszłam" poza szablon)
- pokrycie powierzchni farba olejną metodą postarzanie/patynowanie- pudło, farba jeszcze mocniej pokreśliła błędy
- terpentyna użyta do usuwania skutków powyższego
- biała farba- tapowanie
- rozwodniona farba cappucino ściągnięta następnie ręcznikiem papierowym
- biała farba- suchy pędzel

I victoria!!

- lakier, lakier, lakier........

wykończenie:
- koronka przyklejona klejem "magic"

I już, uf.....Co ciekawe taki, tzn. zadowalający mnie efekt końcowy uzyskałam dzięki temu, że żadna kolejna warstwa na wieku nie została do końca usunięta, o co zresztą chodziło.
Uprzejmie też informuje drogich czytelników, że o ile można u mnie nabyć produkty mojej pracy to dziecię nie jest towarem przeznaczonym do nabycia lub wymiany. Możliwość wypożyczenia podlega negocjacji co do warunków. Odchowane, odżywione, czasami nawet chętne do współpracy ;-))

I wyróżnienie piękne dostałam od Ani, dziękuję :-))

czwartek, 14 stycznia 2010

wymianka mikołajkowa



Dzisiaj uświadomiłam sobie, że nie pokazałam obrazków jakie robiłam w ramach wymianki w Krainie Czarów. Zauroczył mnie ten niebieski motyw i właśnie wykorzystuje go na herbaciarce. Zdjęcie za trochę, jeszcze dużo pracy przede mną. Motyw na serwetce układa się w kształcie rombu i wszystko ponad domalowywałam ręcznie. Z duszą na ramieniu. Rower dzięki temu ma pogiętą felgę w przednim kole ale z drugiej strony kto z Was w może pochwalić się, że w ostatnim czasie próbował namalować rower? Apandana domalowała konia i tu uznaje jej wyższość ;-)) No i zdjęcie przed lakierem więc widać farfocle ;-). Za to na drugim obrazku, żeby nie było wątpliwości to 3D a nie zaniedbania w szlifowaniu ;-))
Wracając do wymianki ja niestety dostałam jeden obrazek ale za to śliczny. Dziękuję Joasi jeszcze raz :-)

wtorek, 12 stycznia 2010

Czacz- dla Any-es

Anya, Czacz to wioska pomiędzy Kościanem a Lesznem. Wioska, w której przynajmniej połowa mieszkańców żyje ze sprzedaży używanych rzeczy. Kiedys w każdym zabudowaniu, w szopie, stodole itp można bylo wybierać wsród najróżniejszych cudów od szafy "gdańskiej" do wazonika z gliny, poprzez doniczki, lampy, sztućce, wiklinę, meble ogrodowe itp. Teraz widać specjalizację, są na terenie wioski place gdzie jednek obok drugiego stoją tunele, w których wynajmowane są powierzchnie "wystawowe". Są też "wystawcy", którzy prezentują meble już po renowacji, te mnie nie interesują, nie ma zabawy jak kto zrobi lifting za ciebie ;-) Jadąc do Czacza nie możesz wrócić z pustymi rękami. I co ważne otwarte jak w centrach handlowych ;-)również w niedzielę (tylko nie pamiętam do której, w soboty do 16)

niedziela, 10 stycznia 2010

zima, zima, zima...


Mam na warsztacie kilka rozgrzebanych prac w stanie nie nadającym się na razie do prezentacji. W międzyczasie machnęłam lampę- latarnię, którą kiedyś przywiozłam z Czacza. Niestety nie mam w domu ściany na tle której mogłam ją zaprezentować więc przy okazji krajobraz za oknem ;-) Ściany w salonie mam nadzieję zmienić w tym roku. Spaczone poczucie estetyki poprzedniego właściciela sprawiło, że salon pokryty jest tapetą w granatowo-złote pasy i wykończony granatowo-złotym pasem bogato zdobionym w ornamenty. Dom zresztą miał wiele ciekawych przypadłości, których w gorączce i potrzebie zakupu nie zauważyliśmy: brak drzwi i futryn na piętrze, okna w pokoju dziecięcia uchylne ale się nie uchylały, lufcik jako jedyne okno w naszej sypialni, brak okna w łazience, płyta wiórowa zamiast podłogi na całym piętrze, brak listew przypodłogowych na parterze, brak ogrodu. A dla mnie najważniejsze było sprawdzenie czy gdzieś nie wybija się grzyb jak w starym mieszkaniu. W obliczu tych wszystkich niedostatków (z których większość została już usunięta) tapeta w salonie to "pan Pikuś". Zwłaszcza, że salon ma około 50 metrów. Wprawdzie to nie postanowienie noworoczne ale w tym roku chcę tu położyć jasną tapetę. Mam też nadzieję, że uda się zrobić łazienkę na piętrze, wstawiliśmy już tam okno, kupiliśmy płytki na ścianę i czeka. Czy Wy też macie wrażenie, że doba jest coraz krótsza i na nic nie starcza czasu?
Śniegu ci u nas dostatek. I wciąż sypie, drobno ale dziecię z nadzieją popatrzyło w okno i powiedziało z rozmarzeniem "niech sypie, może zamkną szkoły?". Paskudny jest bo chyba już za tydzień zaczyna ferie. A po feriach, kolejny rok z rzędu rodzice dają mu gratis tydzień wolnego bo na narty jeździmy razem z Dolnym Śląskiem. Żyć nie umierać i jeszcze mało ;-)). A do zimy stulecia brakuje jeszcze około półtora metra....

niedziela, 3 stycznia 2010

Zielono mi...


Hm.. wszystkie moje ostatnie prace to wariacje na temat zieleni a właściwie pistacji. Najpierw poczyniłam dwa zegary, które swoich właścicieli znalazły pod choinką. Bardzo podobał mi się ryżowiec, który do nich wykorzystałam stąd taki rozmach ;-)



Pod choinką znalazła właściciela również skrzynka na klucze. Wprawdzie potraktowałam ją zieloną bejcą ale motyw został podmalowany pistacją :-)

W ostatnie wieczory powstała herbaciarka, przykład, ze przedmioty martwe potrafią być złośliwe. Kontrastem do położonej na dolna część serwetki miało być ciemno zielone, bejcowane wieko. Na tym wieczku zaś patynowany starym złotem motyw. I były, przez chwilę. Za wcześnie machnęłam warstwę lakieru i motyw zyskał brzydką, mglistą poświatę. Próbowałam ratować kładąc płatki złotej folii i przecierając tak jak kiedyś na pudełku jednak albo położyłam za gruba warstwę kleju albo za szybko zaczęłam przecierać. Faktem jest, że zamiast pięknych przecierek na wierzchu pozostała nieregularna warstwa jakby gumy. Nie szło tego usunąć papierem ściernym, musiałam dokupić do szlifierki gruboziarnisty i dopiero dziecię w ten sposób dało radę. Niestety miejscami powierzchnia uległa uszkodzeniu, które pomimo polerowania uwidoczniło się dopiero gdy położyłam bejcę więc w celu zamaskowania spatynowałam całą powierzchnię wieka. Motyw przy użyciu szablonu nałożyłam ciemno zieloną farbą. Do tego pasował lakier satynowy więc nie mogę się pochwalić lustrzą głębią...



A teraz na warsztacie kolejna skrzynka na klucze. Miała być prosta, wzorki dwóch kluczy wydrukowałam z netu na drukarce atramentowej (bezmyślnie), co ważne bo wydruk nabrał fioletowej, trupiej poświaty. Po naklejeniu na pistację ten odcień wybił się jeszcze mocniej więc pierwsze co zrobiłam to przemalowałam klucze na zielono, starając się wydobyć pierwotny motyw na smokach. Klucze są cieniowane czego na zdjęciach nie widać ale jestem z nich dumna, do malowania mam dwie lewe ;-)) Połączyłam je domalowanym sznurkiem z chwostami. Teraz tylko lakier, lakier, lakier, jeszcze trochę to potrwa.


Pistację potraktowałam przecierkami w odcieniu białej orchideii.
W każdym razie nie zaniedbałam mojej podstawowej, najważniejszej pasji :-)

piątek, 1 stycznia 2010

Mój prezent gwiazdkowy


W prezencie od moich mężczyzn dostałam prezenter do biżuterii. Podmówiłam się bo na obu moich wystawkach miałam problem z zaprezentowaniem moich prac. Przed Świętami cały skręcony zapas udało mi się wyprzedać więc na prezenterze to co skręciłam w pierwszym dniu Świąt.

Na drugą połówkę już nie starczyło więc dzisiejszy dzień wyciągnęłam warsztat i poskręcałam jeszcze trochę. Wszystkie można zobaczyć w mojej galerii na fotosiku.


Pora roku nie sprzyja jakości zdjęć :-(

I jeszcze remanent u Mamoon trudno przejść obok obojętnie :-)