Pamiętam ten fragment piosenki z jakiegoś serialu. Miałam nadzieję wykorzystać ją w treści albumu ale pozostałe słowa nijak się mają do mojej koncepcji. Pominę dyskusję, że cała piosenka jest nijaka ;)
Dwa lata temu w weekend majowy polowaliśmy na wrocławskie krasnale co zresztą udokumentowałam stosownym postem potwierdzającym fakt istnienia tych przesympatycznych stworzeń. Wczoraj we wrocławskiej Rupieciarni zrobiłam album podróżny, wykorzystując zdjęcia z tamtego pobytu. Album o Wrocławiu, miał przypomnieć Wrocław niebanalny, może trochę mniej znany. Wszystkie zdjęcia autorstwa mojego Dziecięcia.
Skąd ta zebra? nie pamiętam, chociaż kojarzy mi się z bliskimi okolicami Rynku.
Bukiet kwiatów można znaleźć blisko fosy a rekord Guinessa w 2011 roku nie padł.
Most pełn obietnic i deklaracji a na samym dole niespotykany gość w ptasim gnieździe.
Na koniec okładka, papier mnie ZAUROCZYŁ.
A jeżeli się uda to w przyszłym tygodniu znów wracam do Wrocławia na Festiwal Wysokich Temperatur. Yupi!!!