piątek, 26 czerwca 2009

Kaczka dziwaczka

Na prostej drodze skręciłam wczoraj nogę. Śmieję się, że to przez naszego burmistrza. Tak wiele robi dla naszego miasta: ciągle nowe inicjatywy, akcje, rozwiązania, imprezy. Wczoraj odbywały się w naszym mieście Mistrzostwa Polski w kolarstwie szosowym i na pół dnia (to drugie pół) zamknięto część miasta. W szczególności zaś tę część, która prowadzi o mego domu. Zamarł wszelki ruch czterokołowy na ulicach i przez to musiałam wracać całkiem inną trasą niż zwykle. Gdyby nie to nigdy nie szłabym chodnikiem, na którym, na prostym odcinku, wykręciłam sobie nogę tak, że gwiazdy stanęły mi w oczach. W niskich butach, na sztywnej podeszwie. Nie wiem jak mi się to udało ale faktem jest, że o ile wczoraj poruszałam się normalnie to dziś już w drodze do pracy szlo mi się trudno. Pracodawca zapewnia nam opiekę medyczną w miejscu pracy (czyściutka, ładna jednostka medyczna znajduje się w tym samym budynku) więc pierwsze kroki skierowałam dziś tam. Nie był to dzień dyżuru ortopedy, nie było miejsc u internisty więc dostałam skierowanie do szpitala, z którą jednostka ma podpisaną umowę na obsługę nagłych przypadków i urazów. Jako ten "uraz" ;-)) na obsługę nie mogę powiedzieć złego słowa, chuchano na mnie jak w prywatnej klinice (tak to sobie wyobrażam). Po diagnozie: okłady, zakaz chodzenia i kula do lewej ręki. I to właśnie ta kula powoduje, że chodzę jak kaczka. Do środy włącznie pracuje w domu. Nie ma tego złego :-))

Brak komentarzy: