niedziela, 18 października 2009

Frywolitka


Pamiętacie kocie frywolitki sprzed kilku tygodni? Z przykrością stwierdzam, że Haneczka osiągnęła dużo lepsze efekty w tej dziedzinie niż ja. Po trzech godzinach dziergania udało mi się wydłubać to co na zdjęciu. Specjalnie podkreśliłam skalę żeby było widać, że to nie serweta bo czas mógłby to sugerować. Połowę zajęć poświęciłam na zrozumienie co to znaczy, że nitka ma przeskoczyć. Dzisiaj już mi się odwraca, co drugi raz, a ten drugi wymaga sprucia więc moja dzisiejsza robótka przypomina poczochraną nić wełnianą, taką gotowa do filcowania;-)) Ale co tam, ja jestem kobieta pracująca, żadnej nitki się nie boję ;-))
Dzisiejszy dzień był bardzo pracowity bo jednak sobota poza domem to dzień, którego nie było. Wykończyłam kolejną porcję podkładek, no prawie. Przy okazji ważne: żywica szkląca, samopoziomująca (może to ważne? w każdym razie moja tak się zwie ale się nie "samopoziomuje") wymaga porządnego przeschnięcia pomiędzy warstwami jeżeli decydujemy się na więcej niż jedną. Ja się zdecydowałam bo pierwszą położyłam za cienko i efekt mnie nie zadowolił. Tak więc teraz muszę położyć trzecią :-( bo druga, położona jak tylko pierwsza podeschła, dała nieoczekiwany efekt. Powierzchnia wygląda jak zaparowana, nie wiem czy to musi pooddychać? W każdym razie efekt jest trwały, żywica zgodnie z opisem "po wyschnięciu nie do usunięcia". Poczyniłam też trochę szkła ale to przy okazji, wymaga wykończenia. No może z wyjątkiem mojego świecznika bo prawda to wszak znana: "szewc bez butów chodzi" więc u mnie w sypiali świecznik z czystego ikeowskiego szkła był. Polepiłam go więc przez weekend, polakierowałam i mam, tylko fotek niet bo wieczór. Tez przy okazji.
Wiem już dla kogo będę robić wymieniankowe "co nieco". Weszłam na podany blog, popatrzyłam, oniemiałam i trema mnie ogarnęła.....
I na koniec jeszcze ważna rzecz, dostałam kolejne wyróżnienie tym razem od ach1974

za które ogromnie dziękuję i które wklejam bo chcę je przekazać dalej. Wraz z wyróżnieniem zostały podane zasady, które złamię bo wydaje mi się, że nie chodzi o tworzenie łańcuszków tylko o uhonorowanie tych osób, które cenimy. Wyróżniałam już dziewczyny do których zaglądam codziennie, dziewczyny, które są ze mną od pierwszego dnia, dziewczyny, które podglądam, podziwiam itd. Każdego dnia poznaję jakiś nowy blog i właściwie to lista tych, które chciałabym uhonorować ciągnie się w nieskończoność. I nie wiem jak to się stało, że nie uhonorowałam dziewczyn, dzięki którym tu jestem, które pokazały mi tajniki decu i zaraziły tą Pasją. Tak więc przepraszam, że dopiero teraz ale pełna szacunku i wdzięczności powyższe wyróżnienie przekazuję w ręce Doroty i Kasi. Dziewczyny dziękuję, bez Was nie byłoby mnie tutaj :-))

2 komentarze:

anya.es pisze...

Hej Dorotko! :) Jak widzisz trafiłam na Twó Blog... Widzę , że tematów nam nie zabraknie , bo też ciągle doszkalam moje "pseudo decu". Z frywolitką walczysz ostro!!! A prucie tego to prawdziwy koszmar, wiem coś o tym... Z tym "flipnięciem", to już tak jest, że dziewczyny "innych" robótek np. szydełka nie mogą załapać jak to należy wykonać. Tu trzymasz na sztywno i mocno czółenko w prawej ręce i pociągasz
mocno, a tę nić, którą masz w lewej musisz popuszczać luźno, wtedy przeskoczy. Powodzenia życzę i wytrwałości - Anka :)

5.monika pisze...

Najgorsze masz już za sobą.Złapałaś
jak powinna przekręcać się niteczka.Moja pierwsza praca wyglądała podobnie.Teraz tylko trochę treningu i pójdzie szybko.Powodzenia:)))