niedziela, 13 czerwca 2010

Żeby nie było, że nic nie robię...



Bardzo Wam dziękuję za wszystkie gorące słowa otuchy. Podzielę się oczywiście wrażeniami. Okazuje się, że człowiek uczy się całe życie. Jak pisałam wcześniej mam przygotowanie trenerskie, znam zasady pracy z grupą, miałam też okazje sprawdzić to w praktyce. Ale... No właśnie, ponieważ na warsztatach pojawiły się dwie osoby wiedziałam, że wyliczony czas możemy trochę rozluźnić i przestałam patrzeć na zegarek. Panie były dwie, sympatyczne i z pewnym doświadczeniem, co okazało się o tyle kłopotliwe, że musiały walczyć z przyzwyczajeniami. Nie wiem czy wcześniej to pisałem ale do kleju nie używam pędzli i to okazało się rewolucją, którą jedna z nich przyjęła, druga nie do końca. Ale właśnie ten brak pędzla plus odpowiednia wilgotność kleju powodują, że na dużych powierzchniach serwetka się nie marszczy ani nie rozdziera, dodatkowo jest to świetny sposób na perforację, którą mają wszystkie serwetki.
Co z tym czasem? Zajęcia zaprojektowane były na 3 godziny dla 6 osób, logicznym więc się zdaję, że mniej osób to mniej czasu przeznaczonego na indywidualne wyjaśnienia, pomoc i krótsze kolejki do suszarek. Informacje okazały się na tyle przydatne, że jedna z Pań co chwilę ruszała w głąb sklepu po zakup kolejnego preparatu. Druga jako samouk miała bardzo dużo praktycznych pytań i była chłonna teorii. No i przekroczyłyśmy limit czasowy o 15 minut. Ciekawe, o której byśmy skończyli przy pełnej obsadzie? ;-)) Mam jednak nadzieję, że to co pokazałam obie panie spróbują wykorzystać w praktyce :-) A ja mam kolejne doświadczenie: zasady współpracy muszą zostać jasno określone na początku zajęć, zakupy robimy po ich zakończeniu.
I na koniec co mam na warsztacie. Z powodu remontu, którego skutki w postaci pyłu czuje w zębach do dziś większość prac została wstrzymana, stąd teraz nadrabiam. Skrzynkę na klucze pokażę następnym razem bo wymaga jeszcze lakierowania. Dziś pudełko niewiadomego pochodzenia, które dorabiam do kompletu z wcześniejszym chustecznikiem. Pokazywałam? Nie pamiętam. I komplet podkładek. Do mężowskiego biura przychodzą trudni klienci, podkładka, która z założenia miała być pojedynczym egzemplarzem tak przypadła komuś do gustu, że zażyczył sobie kompletu z 6 sztuk. Ratunku!!! Można wprawdzie z jednej serwetki zrobić 6 podkładek ale należy znać taką potrzebę gdy się zaczyna pracę. Bo wtedy nie dzieli się serwetki na cztery części!!! Dlatego jedna z kompletu ma motyw obrazujący nie wiadomo co :-( W komplecie nie rzuca się to tak w oczy ale pojedynczo...
Na marginesie dorzucę, że klientka koniecznie chciała komplet z tymi ślicznymi wrzosami!!!!
Flora to nie moja mocna strona ale wrzosów tu nie znajduję ;-)))

13 komentarzy:

decou-galeryjka pisze...

lawenda jest zawsze na czasie! super dzieła tworzysz:)

Aga robie-bo-lubie pisze...

Świetnie, że podzieliłaś się wrażeniami! Dzięki! Wiesz, ja eż debiutuję z warsztatami i takie informacje są bardzo przydatne.

MariaPar pisze...

Pierwsze koty za płoty ! Następnym razem bedzie już tylko lepiej !
Hej

RenaTuśka pisze...

Uwazam, że warsztaty ci wyszły świetnie. 15 min dłużej - to przecie nic a nic. Myślę, ze jesteś z siebie zadowolona. Podkładki bardzo ładne i pani zamawiająca będzie zadowolona:)Zycze szybkiego skończenia remontu:)

Sklepik pisze...

Bardzo ciekawy post. No i prace piękne wyjątkowo!!!

savannah pisze...

Czlowiek zawsze sie uczy i dobrze ze mialas taka okazje, mnostwo rzezcy jest czasem za darmo, ale nie na darmo, a to jest najwazniejsze.
Podkladki rzeczywiscie sliczne, wiec wcale sie Twojej klientce nie dziwie ze wpadly jej w oko...pozdrawiam :)
Swietne tlo na bloga, lepsze niz to porzednie, teraz wszystko jest weselsze, cieplejsze i lepiej sie oglada

Sandra pisze...

Preciosa caja! Los posavasos quedaron muy lindos también!
Besos, desde Buenos Aires,
Sandra

Lacrima pisze...

Bardzo ładne prace:)

wdomuujagi pisze...

pierwsze koty za płoty,warsztaty nie są takie straszne,prowadziłam już kilka, ale jako pedagog mam dużo łatwiej.
Życzę sukcesów i pięknych prac.
Jak rozprowadzasz klej ,jeżeli nie pędzlem?

Trzpiot pisze...

Jaga- palcem :-) Świetnie się sprawdza pod serwetkę i papier ryżowy. Nakładam cienko klej, czekam aż delikatnie podeschnie i przykładam serwetkę. Delikatnie wklepuję w podłoże, wykorzystuję do tego drugą i trzecią warstwę. Polecam, nie ma zmarszczek, perforacji i się nie drze. A jak już mam wklepane to delikatnie warstwa kleju po całości i poprawiam. A dodatkowo można po takim zabiegu przeszlifować papierem i mniej roboty z lakierowaniem :-)

amma pisze...

Sama nie ujela bym tego lepiej!Nie znam Cie ale juz Cie lubie. Pelna temperamentu osobka zyjaca swoja pasja, ktora przynosi jej niesamowicie duzo radosci! Sliczne prace wykonujesz i gratuluje pomyslnego przeprowadzenia dwuosobowego kursu decu!Pani od wrzosow byla boska :) Usmialam sie!
Pozdrawiam Marta

Biljana pisze...

Beautifull works!!!!
Greetings from Croatia:)

jasnobłękitna pisze...

A to mi się bardzo podoba pomysł z nakładaniem kleju! Będę próbować:)
Pozdrawiam serdecznie!