wtorek, 23 marca 2010

Znacie to?


"Jak najłatwiej stracić na wadze? Kupić nową a starą sprzedać za pół ceny". Właśnie udało mi się coś takiego osiągnąć. Zapłaciłam wpisowe za możliwość wystawienia swoich "tforków" na Babim Targu i nie dość, że nie sprzedałam dosłownie NIC to jeszcze wydałam kasę na ciuchy! :-)
Wydawało się to takie naturalne: przyjdą setki bab kupować i wymieniać ciuchy to biżuteria będzie sprzedawać się sama. Nic bardziej mylnego. Dziewczyny zachowywały się jak ja w Czaczu: szybciej, szybciej bo ktoś mnie ubiegnie i fajna rzecz (ciuch) zmieni właściciela a nie będę nim ja. W Czaczu nie potrafię ukryć zazdrości jeżeli ktoś mnie ubiegnie i wyłowi wcześniej przedmiot, który ja bym chętnie przytuliła. Nie zwracam za to uwagi na niemieckie proszki czy słodycze bo to mam również na swoim targu. Tu było podobnie. Rzemiosło artystyczne stanowiło zbędny dodatek a nasze stanowiska utrudniały swobodne przejście. Dziecię prowadziło aktywny marketing, usuwając mnie słowami "idź mama sobie pooglądaj, bo jak cie nie ma to ludzie się pytają" (szpecę, odstraszam czy jak? ;-))) ale efekty i tak osiągnął zerowe (no nieprawda, sprzedał trzy kartki mojej mamy, jednemu klientowi :-). Zrobił zdjęcie stoiska ale jeszcze nie zgrał więc przy okazji. Następny targ wizytuje jako kupująca, za 5 złotych :-))

10 komentarzy:

bestyjeczka pisze...

A ja się dziwię, ze "syte" łowami "baby z targu" nie rzuciły się na biżu jako miły dodatek...no chyba, ze wydały wszystko co do ostatniego grosza....:-)

lejdik pisze...

Wniosek; następnym razem postaw samo dziecko na straganie, najlepiej ubrane w lichą kurteczkę i idź na zakupy;):D:D
A tak serio, niestety- znamy:((

BRONKA pisze...

Wyluzuj, w handlu jak w życiu,
raz na wozie raz pod wozem....
Ciesz się z ciucha zdobycznego,
a następnym razem odpraw małe czary nad stoiskiem, powodzenia :-)))

Jednoskrzydła pisze...

raz spróbowałam udziału w kiermaszu/targu i nigdy więcej! ledwo mi się udało zebrać na opłatę stoiska a przyszli kienci którzy by od nas (bo było nas dwie) i tak kupują z blogu... niestety doświadczenie wielu dziewczyn uczy: szkoda czasu i pieniędzy wydanych na wystawienie się

savannah pisze...

Ja pamietam ze kiedys, dawno...dawno temu, kiedy bylam dzieckiem to sprzedawalysmy z babcia na targu w pobliskim miasteczku, swieze jarzyny prosto z przydomowego ogrodu. Kiedy babcia stala ze mna bylo kiepsko, kiedy stalam sama mialysmy duzo wiekszy utrag i prawie zawsze wszystko sprzedane do ostatka. Jaki z tego moral - tego mozna sie domyslec, a juz ktoras z dziewczac napisala o tym w komentarzu, no chyba ze czasy sie zupelnie zmienily, ale tyle moge napisac z wlasnego doswiadczenia:)
Pozdrawiam cieplo :)

Aga robie-bo-lubie pisze...

Niestety znam ten klimat... Czasem udaje mi się wyczuć nosem, że nici z tego. Ale czasami instynkt zawodzi. A już organizacja niektórych imprez plenerowych, to skandal! Wydzwaniasz do organizatorów, umawiasz się na cenę za stoisko, na miejscu okazuje się, że upchnięto cię na wygnajewo, to jeszcze śpiewają inną opłatę. Ach, szkoda gadać...

Aurus pisze...

Nie martw się mama... Przynajmniej dla mnie wyczaiłaś mega koszulę, a ja rozdałem parę wizytówek... Na targi w grudniu i tak jedziemy z towarem... Nie wykręcisz się... Najwyżej będziemy się reklamować w stylu "trzecia podkładka gratis"

beadamor pisze...

ja tez raz stałam ,wymarzłam się tylko , sprzedałam 4 rzeczy i też nigdy wiecej

Wisienka pisze...

tak zuplenie nic?? kurcze, chyba bym zla troche byla.
ale nie ma sie co zrazac :)

BRONKA pisze...

Aurus, z takim synem matka nie zginie :-)))
Trzymam za was kciuka
i za wasz rodzinny biznes ;-)))))