czwartek, 1 listopada 2012

Blondynka i piec

Wczoraj listki były jeszcze wilgotne więc odpalenie pieca zaplanowałam na dzisiejszy poranek. 8:00, w poranniku myk do garażu, naciskam start, ciemno, głucho, nic. W szarości poranka obmacałam programator i zdecydowałam się na zapalenie światła. Pomogło, na czarnej obudowie, z boku,znalazłam czarny pstryczek- elektryczek. Programator zamrugał przyjaźnie pokazując 5 stopni wewnątrz pieca i dostępny program 2. Tylko. Przycisk menu nie pomógł, nadal program 2 jako jedyny z dostępną temperaturą docelową 585. Rozregulował się jak nic :(. Do domu po Dziecię. Godzina pobudki nieludzka ale dziecię na hasło "nie mogę włączyć pieca" wyczołgało się z pieleszy i z lekkim poirytowaniem pomaszerowało do garażu. Skąd wiem, że z poirytowaniem? W pyjamce (krótki rękawek i szorty), z zamkniętymi oczami, w biegu na mój wyraźny nakaz nakładający kurtkę. Na początku znalazł wszystkie programy, czyli pokazał gdzie blondynka powinna spojrzeć a nie spojrzała :). Następnie, nie znajdując temperatury wyższej niż 585 zaproponował programowanie pod warunkiem dostarczenia oczekiwanych parametrów. Instrukcja obsługi oczywiście w miejscu wiadomym i pewnym, co oznacza, że nie wiadomym :). Dobra, dobra, tak nie do końca bo wszystkie papiery znajdują się w jednym miejscu, co najwyżej część z nich jest jeszcze nie posortowana (co oznaczałoby dłuższe szukanie). Może jednak szybciej znaleźć w necie? Oczywiście po sformułowaniu odpowiedniego pytania do wujka Google, krzywe wypału do mojego programatora pojawiły się błyskawicznie. Na marginesie na stronie sklepu, w którym dokonałam zakupu :) Eureka!!! 585 to temperatura docelowa dla pierwszego segmentu w programie wypału na biskwit!!! Segment II- 950, nic się nie rozregulowało. Piec pracuje od półtorej godziny :)

5 komentarzy:

barbaratoja pisze...

Szukanie instrukcji? Skąd ja to znam?

Aluna pisze...

A jak Ci się podoba uruchamianie urządzenia bez czytania instrukcji a gdy coś idzie nie tak (znaczy się "spieprzy"), to wtedy się jej szuka. Mój teść tak ma ... i zaznaczam - nie jest "blondynką" :) Ale w Twoim przypadku - najważniejsze, ze piec działa !!! Pozdrawiam cieplutko spod kaloryfera :)

Aluna pisze...

Aha, zapomniałam dodać, że ogromnie podoba mi się Twój nowy, "upaćkany" gliną, wizerunek.

Trzpiot pisze...

trochę kosztowne mogłoby być uruchomienie bez instrukcji :)

BRONKA pisze...

Kochana, ja póki nie zrozumiałam,
że piec to duży prodiż, robiłam różne dziwne rzeczy. Teraz się go nie boję
i wszystko gra.
Dobrego wypału :-))