poniedziałek, 12 listopada 2012

Blondynka znowu w akcji

Obiecane zdjęcia notesów. Czysty recykling od tekturki po sznurek ale nie one są tematem dzisiejszego posta. Ja to chyba jakiś wadliwy egzemplarz jestem, nawet blondynki. Drugi wypał na ostro i dopiero(!) udało mi się zalać półkę. Nie dużo ale... (Tak na marginesie, w Łucznicy, jeżeli coś zostało trwałym elementem półki to wiadomo, że moje ;) Zalana półka krzyżuje mi plany. Jutro i środa Wrocław a na piątek do wypalenia reszta listków. Pobielić może dzisiaj zdołam ale za skarby nie wyschnie tak żebym załadowała przed wyjazdem. Potrzeba matką wynalazków, można przecież odwrócić półkę. Eureka! Żeby jednak to co przywarło nie skapywało na zawartość półki niżej trzeba nadmiar skuć. A może da się ręką? Doświadczenie zakończyłam z raną ciętą, dość głęboką zresztą ale już wiem: nie usuwa się szkliwa z półki ręką:) Dłutko, usunęłam co trzeba, odwracam półkę...NIEPOBIELONA!!! Opadły mi ręce... Na koniec o szkliwie słów kilka. Zieleń Wielkanocna faktycznie okazała się pomarańczem. Sympatyczny Pan zadzwonił, przeprosił obiecał, że jutro wyśle właściwe. Spodobała mi się jakość obsługi: telefon w odpowiedzi na mojego maila. Chyba jeszcze nie przywykłam :)

Brak komentarzy: