No i spotkałam Anię, która była inspiracją tego wyjazdu i od której dostałam super scrapowe dodatki. Do kartek na pewno będę się długo ślinić zanim zdecyduję się wykorzystać do jakiegoś projektu.
Właściwie to szczęśliwy zbieg okoliczności, że mój maczek nie ma miejsca na płytę bo dzięki temu zamiast planowanych zdjęć z Turcji wykorzystałam zarchiwizowane na dysku, z najpiękniejszego miejsca na świecie- magicznej Łucznicy. Zdjęcia dokumentują pobyt na kursie ceramiki II stopnia.
Że w Łucznicy dzieje się magia pisałam już wcześniej. Czy ktoś ma wątpliwości patrząc na to zdjęcie?
Tajemniczy Skrzat (?) próbujący przypomnieć sobie gdzie schował skrzypce.
Pracownia czekająca aż obsypią ją "formy" z winogronowych liści.
Justyna- nieustannie i szczęśliwie nam panująca w pracowni oraz drobniutka Kasia ujarzmiająca koło małym palcem. A po lewej Marysia, na moje cztery pobyty w Łucznicy wspólnie spędziłyśmy trzy :)
To zdjęcie nie potrzebuje komentarza.
Królowa i "artystki".
Moja Babcia wielokrotnie zwracała uwagę na potrzebę opisywania zdjęć na odwrocie, kto, kiedy, gdzie. Oczywiście w ramach dziecięcego buntu postanowiłam, że nigdy, że nie.
Jednak trzeba wierzyć i ufać doświadczeniom starszych. Miałam problem żeby przypomnieć sobie część imion.
Tu można powstrzymać tych, którzy nie chcą opuścić pracowni nawet na posiłki czy sen.
A to MÓZG, tak sądzę ;)
Kto zna Łucznicę ten wie, w których miejscach te zdjęcia zostały zrobione. Kto nie poznał zawsze ma taką szansę :)
A warsztaty (i te scrapowe i te ceramiczne) były SUPER!
3 komentarze:
OBŁĘDNY! Jestem pod wielkim wrażeniem! Cudo, no po prostu CUDO! I cieszę się, że jesteś z warsztatów zadowolona :)
http://anek73.blox.pl
Dorotko, pięknie oprawiłaś wspaniałe wspomnienia! Cudne jest to Twoje zdjęcie z niebieską miską;)
Prześlij komentarz