
Miałam bardzo roboczy weekend. Biorąc pod uwagę to, że zarówno w sobotę jak i niedzielę przyjmowałyśmy z mamą gości imieninowych, (ja zaległych, mama bieżących) to powinnam z siebie dumna być. I chyba jestem ;-) tak na marginesie jeden komplet gości zapomniał, że przyszedł na imieniny dubeltowe więc życzenia trafiły tylko do aktualnej solenizantki :-(
Ale wracając do weekendu. Oprócz sprzątanka i zakupów związanych z imprezą poczyniłam jajo. Chciałoby się wręcz powiedzieć "zniosłam" bo poród trwał kilka dni. Zachciało mi się spękań dwuskładnikowych, niestety na obłej powierzchni okazało się to porażką. Pomimo iż kładłam cienkie warstwy preparatów, przewracałam połówki co kilka minut, powstały brzydkie zacieki, blee. Ale jak prawdziwa matka, dumna z dziecięcia ślicznie je ubrałam i położyłam na honorowym miejscu, bo może to będzie jedynak? ;-))
No może nie do końca bo odkurzyłam też gęsie wydmuszki zakupione po zeszłorocznej Wielkanocy. Jedną zrobiłam w tonacji biało czarnej i poszła w świat, zdjęcia nie pokażę bo wyszło nieczytelne, okleiłam tez pięć kolejnych a jedna oklejona kacza leży od dwóch tygodni. Kacza będzie wymagała malowanka bo tło motywu jakieś żółtawe, a to oznacza, że może doczekać się miejsca na choince ;-)
Musiałam też pilnie wykonać deszczułke na zapiski. Na szczęście bazę miałam z czasów gdy robiłam masówkę ale teraz pewnie wyglądałby trochę inaczej. W każdym razie sprowadziło się to do nałożenia motywów i lakieru. I dobrze, że tylko tyle bo w zeszłym tygodniu suszarka popełniła spektakularne samobójstwo po trzygodzinnej nauce podstaw decou. Następnie, po dłuższej chwili namysłu, skupienia i dochodzenia do pomysłu ;-) zrobiłam w końcu ATC-iaki na wymiankę u Anek73.
I tak idąc po kolei: pierwszy temat "wiosenny", drugi "kobiecy" i trzeci "jajeczny".



Tak patrzę na te zdjęcia i chyba krzywe one (ATC-iaki) są?
A dziś wieczorem ufilcowałam kwiat takich rozmiarów, że nie da się go przypiąć do żadnego ciucha bo "ciągnie" ku ziemi ale dziecię zamówiło podobny na zakończenie roku dla wychowawczyni zamiast goździka ;-). Aha, ugotowałam też pięciolitrowy gar zupy cebulowej na winie, z czego większość zjadłam sama, bo UWIELBIAM ten smak i zrobiłam serducho z pleksi ale pokażę w ciągu tygodnia wraz z drugim, wcześniej poczynionym. No i skręciłam jeszcze dwadzieścia par kolczyków z resztek koralikowych zapasów, w przyszłym tygodniu wystawiam się na Babim Targu w Poznaniu. Kolczyki można pooglądać wchodząc do galerii po lewej stronie.
Tak się zastanawiam czy to na pewno już wszystko? .......