Jedenaście kwiecistych wydmuszek. Ciekawie się prezentują w tzw. "kupie" ;) choć nie z tą myślą były robione. Po prostu na tyle starczyło mi motywu z serwetek zakupionych w czasie ostatniego wypadu do Doroty. Miałam go w planie ale wypadł nietypowo, w budynku (w pracy) ogłoszono ewakuację z powodu głupiego telefonu o podłożeniu bomby. Sprawdzanie budynku wraz z sąsiednim trwało trzy godziny, dopiero po tym czasie pozwolono nam wrócić. Wykorzystałam więc ten czas na odwiedziny, skoczyłam też po przekładki biżuteryjne (to te wykończenia na czubkach jaj). Tym razem poznęcałam się też nad gęsiną zakupioną dwa lata temu, w końcowym efekcie (z wczorajszą jajecznicą) zrobiłam w tym roku 16 kaczych, 6 gęsich wydmuszek i 10 jaj z pleksi. Imponujący dorobek zważywszy moje niechcenie. Sezon jajeczny uważam tym samym za zamknięty ;)
Zapomniałam.... przecież zapisałam się na wiercionki Sylwi Serwin w kwietniu. Z tego powodu mam zakamuflowaną resztę gęsiny. Wiecie, że ja nawet nie za bardzo lubię jeść jajka?